Współczesne “wniebowstąpienie”
Świat, jakim go znamy, przechodzi transformację. Ludzkość otwiera się na wyższe wibracje i staje się bardziej uważna na sprawy wykraczające poza odbiór czysto zmysłowy. Innymi słowy, moglibyśmy powiedzieć - w pewnym sensie - że przechodzimy kolektywne “wniebowstąpienie”. Z perspektywy do jakiej przyzwyczajano nas przez wieki, niemożliwością jest korzystanie z tego wziętego przeze mnie w cudzysłów terminu w kontekście innym niż czysto religijny. Dlatego dzisiaj proponuję odstawić na chwilę owo tradycyjne ujęcie i spojrzeć na użyteczność tego słowa pod innym kątem.
Wielu uważa, że wznosimy się w duchu, lecz po raz pierwszy poprzez fizyczne ciało. Żeby osiągnąć w tym pełnię potrzebujemy uwolnić się od wszystkiego, co ciągnie nas w dół. A tym z kolei są traumy, rany głęboko poczynione w naszej podświadomości i każdego rodzaju niższe wibracyjnie emocje wgrane w nasze ciała w przeszłości obecnego życia i żyć poprzednich. Na to wszystko brak już miejsca w wysoko wibracyjnej rzeczywistości. Nie udźwigniemy ich do wyższych wymiarów. Została nam dana możliwość, by uwolnić się od tych obciążeń indywidualnie i kolektywnie. Nasza Matka Ziemia, Gaja, sama wznosi się już powoli ku wyższym wymiarom. I wzniesie tam bez względu na nas jako ludzkość - albo zechcemy zrobić to z nią albo pogrążymy się w otchłaniach niższych wymiarów. Lecz by móc jej towarzyszyć potrzeba nam odrzucić wszystko to, co nie wejdzie do piątego i wyższych wymiarów. Gęstość, której się trzymamy w naszych ciałach, musi zostać odrzucona, zrzucona niczym stara skóra węża.
Jest wiele sił, które działają jak katalizatory w tym procesie. Energie słoneczne, kosmiczne, planetarne i wiele innych. Przynoszą nam one transformacyjne moce, które mają nam pomóc przejść z ciała 3D opartego na węglu do krystalicznego ciała świetlistego wraz ze wszystkimi dwunastoma nićmi DNA odblokowanymi i aktywowanymi. Światło plazmy/plazmowe i energie kosmiczne wprowadzają kody światła, które “zachowują się” jak klucze do aktywacji ciała świetlistego. Jest to także proces uzdrawiający w takim sensie, że zmniejsza gęstość naszych ciał, poprzez wypychanie wszystkich niższych wibracji z naszych fizycznych, mentalnych i emocjonalnych ciał na powierzchnię, aby je oczyścić i zrobić więcej miejsca do przyjęcia światła. Wraz ze wszystkimi tymi działaniami i aktywacjami nasze ciała coraz lepiej przygotowują się do bytowania w wyższych wymiarach poprzez radzenie sobie z nowymi symptomami.
Badania pokazują, że obecnie funkcjonujemy z dwiema czynnymi nićmi DNA, podczas gdy pozostałych dziesięć uznawanych jest przez oficjalną naukę za śmieciowe. Owo tzw. śmieciowe DNA jest kluczem do szeregu wspaniałych możliwości, jak choćby telepatia, telekineza, teleportacja i wiele innych. W wyższych wymiarach to już nie są supermoce a norma i wszyscy możemy je posiąść jeśli i kiedy aktywujemy uśpione helisy DNA. I właśnie tam zmierzamy.
Są tacy, którzy twierdzą, że wszystko zakończy się wraz ze słonecznym rozbłyskiem. Jednak owo “wniebowstąpienie” wydaje się być procesem. Zatem nawet jeśli pojawia się ów rozbłysk słoneczny, który popycha nas do 5D, niwelując wszystkie niższe wibracje i wyłączając matrycę 3D, to “wniebowstąpienie” nie zatrzyma się na piątym wymiarze.
Jako Dusza/Duch jesteśmy przyzwyczajeni do bycia ciałem świetlistym. Schodzenie na Ziemię, inkarnowanie się na tej planecie, w gęstym, mięsnym skafandrze już zafundowało nam dyskomfort, skazując na wewnętrzną pracę i czyniąc ją bolesną. Ale wybraliśmy taką inkarnację, by zrównoważyć i oczyścić karmę (indywidualną, pokoleniową i kolektywną) oraz doświadczyć życia w 3D. Ilekroć coś uwalniamy, wznosimy się wyżej i przyzwyczajamy do wyższej świadomości. Możemy przekalibrować naszą świadomość będąc nadal w fizycznym ciele. Gaja może pozostać w swoim piątowymiarowym awatarze zwanym Tarą przez jakiś czas lecz jako dusze wszyscy będziemy nadal wznosić się dopóki nie oczyścimy karmy całkowicie, nie poznamy wszystkich wymiarów i nie powrócimy do źródła.
Możecie powiedzieć, że na się nie pisaliście. Ależ tak, zrobiliście to, my wszyscy to uczyniliśmy. Ta informacja może być trudniejsza do przetrawienia przy ograniczonej świadomości, którą w tej chwili posiadamy. Jeśli wierzyć wynikom hipnoz regresyjnych, zarazem jesteśmy starymi duszami, które weszły w to wcielenie w pełni świadome w co się pakują, wiedząc co musi zostać zrobione, wraz ze wszystkimi narzędziami i wsparciem do tego potrzebnym. Zatem zamiast grać ofiarę (dlaczego ja?) powinniśmy pamiętać kim w istocie jesteśmy, jaką dysponujemy mocą oraz że nigdy nie jesteśmy w tym sami. Ilekroć z czymś się zmagamy możemy poprosić naszych przewodników duchowych o pomoc. Dbajmy o nasze fizyczne ciała i aktywnie pracujmy nad naszym uzdrowieniem, nad uzdrowieniem wewnętrznego dziecka oraz naszego mentalnego i emocjonalnego ciała, wówczas nie zaskoczy nas większy wybuch emocji pragnących uwolnienia. Pracujmy aktywnie również nad wyczyszczeniem wszelkich starych programów i oduczeniem się tego, co zostało nam na siłę wtłoczone przez tzw. społeczeństwo (aby utrzymać nas w podległości i rutynie na zawsze). Pamiętajmy, że odpowiedzialni możemy być jedynie za nas samych. Nie mamy siły zmienić czy uzdrowić kogokolwiek innego. Możemy pomóc jedynie na czyjąś prośbę i tylko w ograniczonym stopniu. To, co możemy zrobić, to bycie przykładem dla innych (wśród naszych przyjaciół i rodziny).
I co najważniejsze, pamiętajmy, że nie jesteśmy jedynymi, którzy przez ten proces przechodzą. Wiele dusz inkarnowało z misją wydostania się z tej gęstości. Wspólnie pomagamy ludzkości przenieść się do lepszego świata, bardziej świadomego, bardziej kochającego. Dzieci, które obecnie przychodzą na tzw. stary świat, już czynią dla nas piąty wymiar bardziej dostępnym. Wszystko, co potrzebujemy zrobić to pracować nad sobą i podnoszeniem naszych wibracji aż do ich zakotwiczenia. Wraz z każdym jednym człowiekiem, z każdą duszą, która wzniesie się na wyższy poziom świadomości i wibracji, wznosi się cały kolektyw. To wywołuje coraz więcej przebudzeń u ludzi wokół nas i ogólnie poprzeczka jest stopniowo podnoszona. Możemy kolektywnie przechylić szalę.
W jaki sposób rozbłyski na Słońcu nam pomagają? Znawcy twierdzą, że owe słoneczne wybuchy plazmy zwiększają naszą siłę życiową/pranę/qi/chi/ka (jakkolwiek ją nazwiemy). To nie jest jedynie źródło naszej energii, lecz także pomaga nam we wznoszeniu naszej świadomości na wyższe poziomy. Każdy wybuch na Słońcu po kawałku aktywuje nasze uśpione DNA, niejako uaktualnia nasze ciała i przybliża nas do “wniebowstąpienia” w piątym wymiarze. Trochę działają jak klucze do drzwi naszej komórkowej, pokoleniowej i wcieleniowej pamięci. Poprzez wywoływanie pewnych symptomów, zwracają naszą uwagę na uwięzione energie i emocje, które winny zostać uwolnione z naszych ciał. Za każdym razem, kiedy zrzucamy z siebie balast, stajemy się lżejsi i poszerza się nasza percepcja oraz świadomość. Wszelkie przemiany zarządzane są przez nasze wyższe ja, które daje nam tylko tyle, ile jesteśmy w stanie unieść. Czasem zostajemy wypchnięci aż na krawędź byśmy mogli dostrzec jaka drzemie w nas moc i jak bardzo siebie nie doceniamy. Pamiętajmy, że jako ludzkość przetrwaliśmy wszystkie dotychczasowe trudne momenty, trudne czasy i jesteśmy w stanie uczynić to po raz kolejny w przyszłości.
Czym są wymiary? Bynajmniej nie są konkretnymi miejscami lecz stanami świadomości. Nawet kiedy wszyscy mieszkamy wciąż na tej samej planecie i otacza nas z pozoru ten sam świat, nasza jego percepcja będzie różna w zależności od tego z jakiego poziomu świadomości zdecydujemy się nań spojrzeć. Możemy żyć w każdym jednym spośród tych stanów lub przeskakiwać pomiędzy ich kombinacjami.
W ogólnym założeniu, im niższy wymiar tym wyższa gęstość, większy ciężar oraz węższe skupienie i głębsze ukrycie. Niższe wymiary mają niższą wibrację i energię, i co za tym idzie, większe poczucie indywidualności i oddzielenia. Z tego też powodu nie są w stanie utrzymać takiej dawki wiedzy i świadomości jak wymiary wyższe. Jako ludzie postrzegamy je jako negatywne czy złe, a tym w istocie nie są. Z kolei wyższe wymiary są lekkie, transparentne, elastyczne, mniej skomplikowane a bardziej inkluzywne, sprzyjające budowaniu jedności. Stąd też dają zwiększone poczucie uniwersalnej jedności i mniej indywidualizmu.
Ile z tych rozważań jest zgodnych z Waszymi przemyśleniami i z tym, co obserwujecie i czego doświadczacie, zostawiam Waszej ocenie. Trudno się jednak nie zgodzić, że coś może być na rzeczy. A termin “wniebowstąpienie” ma szansę z czasem nabrać innego kontekstu, bez poczucia obrazoburczości. Warto wychodzić poza schematy nie tylko słowne, ale i - przede wszystkim - myślowe.